Green Velo 2020
Dystans całkowity: | 1681.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 117:44 |
Średnia prędkość: | 14.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 96.12 km/h |
Suma podjazdów: | 11459 m |
Suma kalorii: | 56202 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 80.05 km i 5h 36m |
Więcej statystyk |
Green Velo dojazd na stację w Malborku
-
DST
11.48km
-
Czas
00:35
-
VAVG
19.68km/h
-
VMAX
65.88km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 383kcal
-
Podjazdy
97m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjeżdżamy około godziny 10, czyli później niż zazwyczaj, a to dlatego, że pociąg mamy dopiero o 14.
Nieśpiesznym tempem zmierzamy do Malborka, gdzie pod zamkiem spędzamy chwilę kosztując lokalnego piwa.
Następnie jedziemy na kawę do pobliskiej kafeterii i ostatecznie do MC Donalda na niezdrowy posiłek.
O godzinie 14:04 wsiadamy do EIC z Gdyni do Gliwic.
Po raz pierwszy jadę pendolino. Jest tu komfort podobny do tego z IC, w wagonie są tylko dwa mocowania na rowery i szwankuje klimatyzacja.
Sama podróż planowo trwa tylko 5:25, jednak przez drobne opóźnienie przedłuża się o około 10 minut.
Cena też adekwatna do ekspresu: 187 zł + 9,1 za rower (nie wiem czemu nie załapaliśmy się na superpromo)
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo powrót ze stacji do domu i podsumowanie
-
DST
6.14km
-
Czas
00:37
-
VAVG
9.96km/h
-
VMAX
22.32km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Kalorie 213kcal
-
Podjazdy
57m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pociąg dojeżdża do stacji Gliwice z około 10 minutowym opóźnieniem.
Przy wyjściu ze stacji czeka mnie burza z intensywnym deszczem.
Przeczekuję większy deszcz i po analizie radaru pogodowego ruszam do domu już w lekkim deszczu.
Podsumowanie.
Przez 18 dni przejechaliśmy około 1660 km co daje około 92 km na dzień.
Jechaliśmy przez 6 do 8 godzin w ciągu dnia (łącznie z wszystkimi postojami).
Z tego co zasłyszałem w jednej z agroturystyk przeciętny dystans podróżników GV to 60km co wynika zapewne ze zwiedzania lokalnych atrakcji, które my w większości tylko mijaliśmy.
Z awarii mieliśmy dwie pęknięte szprychy i 6 razy pękniętą dętkę.
Na pęknięte szprychy można było się przygotować zabierając zapasowe i odpowiednie narzędzia. Na szczęście bez jednej szprychy można było dojechać do najbliższego sklepu celem wymiany, więc jeśli ktoś jest pewny swojego roweru (ja nie byłem) może pominąć zabieranie tych części.
Na pęknięte dętki, gdzie głównym winowajcą był kawałek szkła można też było się przygotować się stosując oponę z dodatkową ochroną antyprzebiciową.
To uznałbym za obowiązkowe wyposażenie bo na szlaku nie brak ostrych kamieni i kawałków szkieł.
Z rzeczy zabranych, zbędna okazała się część ubioru oraz płachta biwakowa. Można też zrezygnować z namiotu, materaca i polegać w 100% na noclegach pod dachem, a awaryjnie mieć śpiwór z karimatą. Eliminując z bagażu jeszcze kilka akcesoriów rowerowych zyskałbym pewnie o kilka kilogramów lżejszy bagaż.
Przede wszystkim bardzo dobrze, że taki szlak powstał bo to otwiera szerszej grupie ludzi możliwości poznania sporego kawałka Polski, a biedniejszym regionom przez które wiedzie szlak otwiera możliwości rozwoju.
MOR-y w większości zdatne do użytku, lecz zdarzało się, że kosze były przepełnione lub same MOR-y były zajęte przez "lokalesów". Nawet jeśli MOR był wolny to często swoim wyglądem przypominał jaką pełnił funkcje (czyt. pijalnia napojów alkocholowych i palarnia wyrobów tytoniowych).
Sam szlak, choć nie przejechany przez nas jeszcze w 100% (przede wszystkim bez odcinka na Przemyśl i Rzeszów), nie uważam aby był dla każdego ze względu na słabą jakość niektórych odcinków, zwłaszcza w okolicach Elbląga. Jazda po płytach betonowych, piaszczystych odcinkach, kocich łbach nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli ma to być szlak dla każdego, to drogi muszą być w 100% utwardzone i równe, nie wspominając już, że najlepiej jakby były asfaltowe bo wtedy można by już tylko podziwiać krajobrazy zamiast lawirować pomiędzy przeszkodami terenowymi czy przyjmować kolejne wstrząsy na obolały tyłek, ręce i resztę części ciała.
Na trasie w większości bez problemów znajdziemy możliwość noclegu w agroturystyce, na podlasiu, warmii i mazurach bez większych problemów dostępne też są pola namiotowe. Z relacji innych osób, które przejechały GV wynika, że nie ma problemów z miejscówkami "na dziko".
Można też spać w różnych schroniskach, klasztorach czy nawet na plebani u proboszcza (przeczytane na innym blog-u).
Dostępność sklepów na podlasiu, warmii i mazurach jest mniejsza i często przez kilkanaście kilometrów nie spotkamy otwartego sklepu więc powinniśmy to uwzględnić w swojej podróży.
Moja dieta:
- mimo, że normalnie jadam mięso, na wyprawie nie spożywałem go poza dwoma przypadkami: konserwa zabrana w podróż i szynka do kolacji w ośrodku Mimoza. Wynikało to z faktu, że mój współtowarzysz nie jada na co dzień mięsa więc postanowiłem też spróbować takiej diety i mogę powiedzieć, że nie odczuwałem z tego powodu, żadnego dyskomfortu. Czy poczułem jakąś poprawę? Powiedziałbym, że nie lub była to poprawa nieznaczna. Na pewno warto próbować dalej gdyż chyba dopiero w dłuższej perspektywie czasu można wyciągnąć jakieś inne korzyści poza wspomnianym brakiem dyskomfortu.
- moją dietę stanowiły głównie płatki owsiane na śniadanie, poza tym na obiad i kolację wybieraliśmy jakieś konserwy w rybach, gotowe sałatki kupowane w okolicznych sklepach, sery, jajka, jogurty.
- skorzystaliśmy też z naszej awaryjnej racji żywnościowej w postaci żywności liofilizowanej kupionej w decathlonie i była całkiem smaczna i pożywna.
- z usług gastronomicznych korzystaliśmy tylko kilka razy: restauracja Pstrągowo przed Chełmem z rybami z lokalnego stawu, pizzeria na stacji w Białymstoku i MC Donalds w Malborku.
- zaopatrywaliśmy się na bieżąco w lokalnych sklepach.
Moja subiektywna ocena dróg:
- wygrywa województwo świętokrzyskie gdzie trasa GV biegnie w 99% asfaltem i mamy do tego ładne widoki na góry świętokrzyskie.
- województwo lubelskie to około 90% asfaltów średniej i dobrej jakości, pozostałe drogi są gruntowe średniej i słabej jakości.
- województwo podlaskie to około 60% asfaltów i 40% gruntowych wśród, których większość stanowiły szutry średniej i dobrej jakości oraz zdarzały się odcinki piaszczyste z nieprzejezdnymi kawałkami (luźny piach).
- województwo mazursko-warmińskie to około 40% asfaltów i 60% gruntowych wśród, których większość stanowiły szutry dobrej i bardzo dobrej jakości oraz zdarzały się długie odcinki zbudowane z płyt betonowych, była też jedna dłuższa droga z trylinek za Bartoszycami (kiedy jechaliśmy do Krawczyków). Spotkaliśmy tu też odcinki najgorszych asfaltów. Jeden odcinek to był z Pieszkowa do Górowa Iławieckiego przez Janikowo, natomiast drugi to droga z Wiktorowa do Nogatu, już poza szlakiem gdy jechaliśmy do Malborka.
Ocena agroturystyk:
- w większości ocena pozytwna.
- zdarzały się mankamenty w postaci funkcjonalności łazienek, gdzie nie było półki gdzie by można było położyć swoje przybory.
- w większości przypadków cena wynosiła 50zł od osoby za dobę. Najmniej zapłaciliśmy 25 zł od osoby, natomiast najwyższa cena wyniosła 60zł od osoby.
Ocena pól namiotowych:
- odwiedziliśmy "aż" dwa pola na których ziemia była równa, trawa wykoszona,
- była możliwość podładowania sprzętu,
- było WC i prysznic oraz pralka.
- było w pobliżu namiotu miejsce na posiłek i rozwieszenie prania.
Oznakowanie szlaku:
- w paru kluczowych miejscach brakuje tabliczek w którą stroną jechać.
- nie jechaliśmy po zmroku, ale podobno tabliczki są odblaskowe i dobrze widoczne w ciemności.
- często szlak jest oznakowany tabliczkami z odległością do najbliższych ważniejszych miejscowości oraz odnogi od szlaku wytyczające lokalne wycieczki.
Podsumowując szlak ma potencjał i jeśli będzie rozwijany może stać się atrakcją turystyczną, nie tylko dla gości z Polski, ale również z zagranicy.
Co wg mnie należałoby poprawić:
- poprawić w wielu miejscach nawierzchnię dróg,
- poprawić w kilku miejscach oznakowanie,
- zadbać o czystość większości MOR-ów i użytkowanie ich zgodnie z przeznaczeniem.
Obecnie na szlak polecam zwykły rower trekingowy z oponą o szerokości co najmniej 35mm z bieżnikiem przeznaczonym na szutry lub uniwersalnym.
Dodatkowo przyda się amortyzator przedni z blokadą, żeby nie tracić mocy na asfaltach. Tylna amortyzacja dodatkowo podniesie komfort podróży.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 18
-
DST
76.10km
-
Czas
05:57
-
VAVG
12.79km/h
-
VMAX
60.84km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Kalorie 2489kcal
-
Podjazdy
685m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Suchacz - Malbork
Przy wyjeździe z Suchacza trafiamy jeszcze na właściciela noclegu i przeprowadzamy z nim krótką pogawędkę na lokalne tematy i atrakcje szlaku GV.
Odwiedzamy miejscową plażę.
Podążamy dalej w stronę końca trasy zlokalizowanej w Elblągu.
Drogi przeplatane asfaltami, płytami betonowymi i gruntami.
Ogólnie bardzo słaba, pod kątem dróg, jest trasa GV w województwie Elbląskim.
Natrafiamy tu też na największe nachylenia na trasie sięgające 16% co przy sakwach i słabej przyczepności traktu, czasem kończy się zejściem z roweru i wypychaniem go pod górkę.
W Elblągu na malowniczej starówce zatrzymujemy się na lody włoskie, po czym podążamy do końca trasy.
Przy tablicy wyjazdowej z Elbląga jest też tabliczka koniec trasy ze strzałką sugerującą, że znajduje się on gdzieś kawałek dalej.
Nie udało się nam jednak znaleźć jakieś symbolu wskazującego koniec czy też początek szlaku.
Zatrzymujemy się więc w miejscu gdzie aplikacja GV zgodnie z GPS wskazuje koniec śladu trasu i po krótkim odpoczynku ruszamy dalej do Malborka na pociąg powrotny do domu.
W Malborku mijamy zamek i kierujemy się na nocleg do Zacisza u Weni w Kamionce.
Kamionka 7A, 82-200 Malbork.
Dostajemy tu pokój w dobrym standardzie z bardzo funkcjonalną łazienką.
W standardzie jest TV z WIFI, lodówką i podstawowymi talerzami i sztućcami.
Wspólna kuchnia z kuchenką, altanka i duży teren oraz lokalizacja na przedmieściach Malborka stanowi bardzo atrakcyjną lokalizację.
Do tego bardzo mili gospodarze zachęcają do ponownych odwiedzin tego miejsca.
Cena za nocleg to 60zł od osoby. Trochę dużo, ale przy dłuższym pobycie pewnie można trochę zejść z ceny.
I to by było na tyle jeśli chodzi o wyprawę.
Ostatnia noc w agroturystyce, a jutro powrót do domu.
W kolejnym dniu przyjdzie czas na podsumowanie całej wyprawy.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 17
-
DST
84.71km
-
Czas
05:57
-
VAVG
14.24km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Kalorie 2687kcal
-
Podjazdy
868m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Pieniężno Pierwsze - Suchacz
Przy wyjeździe z klasztoru, żegnamy się i podążamy dalej.
Kolejne szutry i coraz więcej płyt betonowych na trasie.
Od Braniewa jedziemy wzdłuż rzeki Pasłęka, początkowo wałem przeciwpowodziowym, a potem drogą z płyt betonowych.
Te płyty betonowe doprowadzają nas w końcu nad zalew wiślany w miejscowości Nowa Pasłęka.
Tu też natrafiamy na dosyć silny wiatr w twarz i podążamy dalej płytami betonowymi wzdłuż zalewu na zachód.
Po drodze spotykamy pieszego podróżnika wędrującego szlakiem Św. Jakuba, który akurat w tym miejscu pokrywa się ze szlakiem GV.
We Fromborku robimy sobie krótki postój obiadowy na MOR-e tuż pod zamkiem.
Na nocleg trafiamy do Suchacza na ul. Królowej Marii 1A gdzie znajduje się również restauracja Zapiecek.
Pokój z TV i WIFI oraz łazienką.
Wspólny aneks kuchenny bez kuchenki i chyba też bez lodówki.
Cena 55 zł od osoby. Trochę dużo no i brakuje temu miejscu typowych uroków agroturystyki.
Po prostu pokój nad restauracją.
Czujemy już trudy podróży, co potwierdza nawet Pani, która nas przyjmuje na nocleg, że wyglądamy na zmęczonych.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 16
-
DST
90.14km
-
Czas
06:29
-
VAVG
13.90km/h
-
VMAX
36.72km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 3251kcal
-
Podjazdy
792m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Krawczyki - Pieniężno
Wyjeżdżamy razem z gośćmi weselnymi.
Pogoda początkowa ładna z czasem zamienia się w deszcze, które towarzyszą nam do końca dnia.
Droga przeplata się gruntami i asfaltami.
Trafiamy na jakiś dzień miłości bo najpierw na pewny MOR-e spotykamy starszą parę, która rozlicza się z przeszłości i snuje plany na przyszłość przy uzgodnieniu pewnych warunków tej wspólnej przyszłości.
Kolejne symptomy dnia miłości doświadczamy na kolejnym MOR-e, gdzie parze około 30 lat, przerwaliśmy romantyczną schadzkę.
Przejeżdżamy Lidzbark Warmiński nad rzeką Łyną gdzie znajduje się również zamek biskupów warmińskich.
W Pieniężnie nie dziwi nas już kolejny MOR okupowany przez "lokalesów".
Postanawiamy poszukać nocleg, jednak po raz kolejny mamy z tym problem.
Na szczęście znajduje się miły Pan, który sugeruje nam spróbowania w lokalnym klasztorze werbistów w Pieniężnie Pierwszym.
Po raz pierwszy mamy okazję nocować w takiej lokalizacji i nie jesteśmy zawiedzeni.
Cena za nocleg 45 zł od osoby, do tego możliwość kolacji/śniadania za 10 zł, każe to miejsce tylko polecać.
Pokój z TV i łazienką, wspólna sala TV z czajnikiem pozwala spędzić czas w komfortowych warunkach.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 15
-
DST
65.89km
-
Czas
04:54
-
VAVG
13.45km/h
-
VMAX
35.64km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 2343kcal
-
Podjazdy
522m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Korsze - Krawczyki
Zajeżdżamy na mszę do lokalnego kościoła.
Po mszy jedziemy na pobliską stację benzynową celem dopompowania opony, jednak miejscowy kompresor nie współpracuje z zaworami presta mimo, że posiadamy odpowiednią przejściówkę.
Zajeżdżamy też na lokalną myjnię bezdotykową i myjemy rowery "utytłane" już po tych kilkunastu dniach.
Przed nami upał i drogi szutrowe.
Mijamy Sępopol, a potem Bartoszyce.
Upał doskwiera mocno, do tego szutrowe drogi z wciąż zdarzającymi się podjazdami pozbawia nas sił.
Do tego nakładają się trudy poprzednich dni i w ogóle całej wyprawy.
Postanawiamy nie robić planu dnia (min. 80km) i zjechać do najbliższej agroturystyki.
Nocleg znajdujemy w ośrodku Mimoza w Krawczykach.
Na miejscu okazuje się, że trwają tu jakieś poprawiny, przez co mam hałas do około 22, a potem jeszcze do około 1 w nocy bo w sąsiedztwie naszego pokoju wynajęto pokoje gościom weselnym, toteż głośnym rozmowom nie było końca.
Jako, że nie udało się nam, odpowiednio wcześniej, znaleźć czynnego sklepu postanowiliśmy skorzystać z wyżywienia oferowanego przez ośrodek.
Cena 30 zł za skromną kolację była wg nas lekko wygórowana.
Do tego cena 60zł za nocleg od osoby, każe nie polecać tego miejsca już choćby ze względu na to, że właścicielka nie poinformowała nas o trwających poprawinach.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 14
-
DST
83.07km
-
Czas
05:31
-
VAVG
15.06km/h
-
VMAX
41.76km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Kalorie 2746kcal
-
Podjazdy
592m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Grabowo - Korsze
Jeszcze przed wyjazdem zauważamy kolejnego flaka (1 tego dnia) w rowerze współtowarzysza.
Łatamy dętkę i ruszamy w trasę. Jest znowu upalnie.
Trasa wiedzie dobrej jakości drogą szutrową po, jak się nam zdaje, byłym nasypie kolejowym.
Przed Węgorzewem na MOR-e spotykamy kolejnego podróżnika podążającego do Bartoszyc.
Jest to cudzoziemiec i nocuje głównie w hotelach, ostatni nocleg spędził w hotelu Gołdapi, gdzie my nie znaleźliśmy nic wolnego.
Na jednym kolejnych MOR-ów tuż przed Węgorzewem, stwierdzamy kolejnego flaka (2 tego dnia) toteż po raz kolejny łatamy dętkę, po raz kolejny sprawdzamy oponę.
Nie znajdując nic ostrego co mogłoby przebijać dętkę ponownie zakładamy dętkę i oponę na obręcz i ... po chwili znowu mamy flaka (3 tego dnia).
Postanawiamy dotoczyć się do sklepu rowerowego w Węgorzewie, gdzie obsługa wymienia dętkę, sprawdza oponę i ponownie nie znajdując nic niewłaściwego składa koło i ruszamy dalej w drogę.
Mijamy jezioro Mamry i jedziemy dalej.
Na MOR w Srokowie nie mamy co liczyć na możliwość odpoczynku bo jest zajęte przez grupę lokalnej młodzieży, która sobie zrobiła muzyczną nasiadówkę. Jest to dosyć częsty widok w miastach i większych miejscowościach.
Pomiędzy miejscowościami Drogosze i Pomnik łapiemy 4 flaka tego dnia. Współtowarzysz nie wytrzymuje i rzuca kilka stosownych epitetów.
Kolejna łatka no co dopiero kupioną nową dętkę. Deszcz i komary towarzyszą nam w trakcie łatania dętki.
Ruszamy dalej i po 100 metrach ... kolejny 5 flak. To już zakrawa na jakiś ponury dowcip.
Tym razem współtowarzysz bada dętkę milimetr po milimetrze i w końcu odnajduje mały kawałek szkła, który ukrył się po zewnętrznej stronie dętki, jednak nie był wyczuwalny od wewnątrz. Dopiero gdy opona była obciążona sakwami ten kawałek szkła przechodził na drugą stronę opony i przebijał dętkę.
Te przygody z ciągłym łataniem dętki powodują, że postanawiamy znaleźć już jakiś nocleg.
Znajdujemy go w Korszach na ulicy Długiej 20.
POKOJE GOŚCINNE - Teresa Gasperowicz
Adres: Teresa Gasperowicz, 11 – 430 Korsze, ul. Długa 20
e-mail: teresa.gasperowicz@wp.pl
tel. 0048/89 754 09 62
0048/609 315 369
Jest to wolno stojący domek tuż przy głównym budynku.
Jest tu wspólna łazienka i kuchnia z pralką, lodówką, kuchnią gazowa z
piekarnikiem,
W pokoju jest telewizor, a w kuchni radio.
Cena 50 zł od osoby.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 13
-
DST
95.05km
-
Czas
07:29
-
VAVG
12.70km/h
-
VMAX
46.08km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Kalorie 3735kcal
-
Podjazdy
1141m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Szurpiły - Grabowo.
Początek trasy rozpoczynamy od wypychania rowerów z doliny w której położona była nasza miejscówka, ze względu na to, że część odcinka stanowiła szutrowa droga o słabej przyczepności i nachyleniu sięgającemu 16% co przy obciążonych sakwami rowerach nie dawało większych szans na samodzielny podjazd.
Znów jest ciepło/gorąco i teren jest pagórkowaty.
Mijamy jezioro Hańcza, najgłębsze jezioro w Polsce, gdzie
spotykamy na miejscowym MOR-e grupę płetwonurków szykujących się do
nurkowania.
W tym dniu docieramy też do trójstyku granic Polska/Rosja/Litwa gdzie nie omieszkamy zrobić sobie pamiątkowego zdjęcia.
Następnie docieramy do miejscowości Gołdap gdzie szukamy noclegu, jednak wszystko jest już zajęte, a z oferty Hoteli nie korzystamy ze względu na cenę.
Udaje się nam znaleźć nocleg w pobliskim Grabowie toteż zmierzamy tam celem zasłużonego chyba odpoczynku po wyczerpującym dniu podróży.
Nocleg w Grabowie w Cichej Dolinie okazuje się być bardzo urokliwym miejscem.
Pokój z TV z osobną, co prawda skromną, ale jednak łazienką.
Do tego wspólna kuchnia z lodówką i kuchenką gazową.
Do dyspozycji był też taras z którego to wykonałem zdjęcie oddające chyba w pełni piękno tego miejsca.
Cena 50 zł od osoby wydaje się być odpowiednia.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 12
-
DST
85.00km
-
Czas
06:28
-
VAVG
13.14km/h
-
VMAX
55.80km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 2937kcal
-
Podjazdy
609m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Płaska - Szurpiły.
Na początek dnia, jakby nie było, czekają nas kolejne piaszczyste i szutrowe odcinki drogi i oczywiście jest gorąco wręcz upalnie.
Drogę do Miklaszówki okraszam soczystymi epitetami bo trasa ta daje mi niezły wycisk serwując piaszczyste odcinki zmuszające do częstych zejść z roweru i lawirowania na granicy przyczepności opony.
Niestety wybór opony o szerokości 32 mm, mimo bieżnika uniwersalnego, dodatkowo obciążonej sakwami wydaje się być nie najlepszym pomysłem na ten odcinek trasy. Mój współtowarzysz posiada opony i szerokości 40mm i każdorazowo na słabo utwardzonych odcinkach gruntowych pokazują one swoją przewagę każąc wielokrotnie czekać mu, aż ja dowlecze swój tyłek. Takie odcinki odbierają mi radość z jazdy, dlatego myślę, że jak na razie rozsądnym minimum na tą trasę są opony o szerokości co najmniej 35 lub 38 mm z odpowiednim bieżnikiem na trasy gruntowo/asfaltowe.
Nie wspomnę już o amortyzatorach bo pełny komfort da chyba jedynie rower z przednim i tylnym amortyzatorem.
Mijamy jezioro Czarna Hańcza, gdzie na miejscowym MOR-e, współtowarzysz korzysta z możliwości ochłodzenia się na pobliskiej plaży.
Docieramy do Suwałk gdzie korzystamy z możliwości zrobienia zakupów i ruszamy dalej w trasę, która nam przyniesie słynne niekończące się zjazdy i podjazdy i wijące się drogi wśród malowniczej scenerii.
Na nocleg docieramy na pole namiotowe w miejscowości Szurpiły tuż nad jeziorem o tej samej nazwie.
Po raz drugi i ostatni w trakcie tej wyprawy rozbijamy swoje namioty.
Jest tu już większa ilość ludzi, ale wciąż nie na tyle aby mówić, że jest tłok.
Do dyspozycji jest aneks kuchenny i stołówka w formie dużego namiotu.
Istnieje tam możliwość podładowania sprzętu.
Jest też jedna toaleta i prysznic co wydaje się być zbyt mało jak na tak duże (na kilkanaście namiotów) pole namiotowe.
Cena to 20 zł odo osoby czyli tyle samo ca za poprzednie pole namiotowe.
Panuje tu duża wilgotność, bo lokalizacja jest dolinie w bliskim sąsiedztwie jeziora, co powoduje, że wyprane rzeczy muszą z rana poczekać na słońce aby wyschnąć do końca.
Miejsce przy namiocie na posiłek jest nie zadaszone, a miejsce na pranie znajduje się na pobliskim ogrodzeniu.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100
Green Velo dzień 11
-
DST
68.30km
-
Czas
05:40
-
VAVG
12.05km/h
-
VMAX
33.84km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 2173kcal
-
Podjazdy
486m
-
Sprzęt Cannondale Synapse 105 SE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Dolistowo Stare - Płaska
Wyruszamy ponownie na szutrowe i piaszczyste drogi.
Okażą się one codziennością w tych rejonach.
Mimo wszystko piękne krajobrazy wydają się być odpowiednią nagrodą za jakość dróg.
Niedługo po wyjeździe pęka mi kolejna szprycha, znowu od strony kasety i po przeciwnej stronie od ostatniej.
Powtórka z rozrywki, centrowanie koła, przekazanie worka ze śpiworem współtowarzyszowi i możemy kontynuować podróż do najbliższego serwisu rowerowego, który tym razem znajdował się w Augustowie.
W Augustowie zajeżdżamy do sklepu rowerowego ABC w którym nie uzyskujemy pomocy mimo informacji, że jesteśmy w długiej podróży.
Nie polecamy takich sklepów. Chcąc nie chcąc odchodzimy z kwitkiem jak petenci w czasach PRL.
Nie korzystamy z opcji zakupu potrzebnych narzędzi celem samodzielnej wymiany szprychy bo obcesowość obsługi skutecznie nas do tego zniechęca.
W pobliskim sklepie Moto-Rower na nowomiejskiej 11, pan bez problemu wymienił nam szprychę. To tylko 15 minut pracy, ale jak widać to było zbyt dużo dla poprzedniego sklepu.
Za Augustowem jedziemy wzdłuż kanału augustowskiego, gdzie ostatecznie trafiamy do miejscowości Płaska nad jeziorami Orle i Pobojno gdzie kwaterujemy się po raz pierwszy na polu namiotowym.
Jest tu jedna grupa osób w przyczepie kempingowej i poza nią i nami nie ma już nikogo innego.
Teren przyjazny, jest płatne przyłącze prądowe z którego nie korzystamy oraz możliwość odpłatnego skorzystania z prysznica z której oczywiście korzystamy. W budynku z prysznicami stoi też pralka, jednak jej widok smętny jakby po przejściu jakiejś małej batalii i pordzewiała obudowa każe wątpić funkcjonalność tej maszyny.
W miejscu rozbicia namiotów jest też małe zadaszone miejsce do spożywania posiłków i linki na powieszenie prania.
Cena za nocleg to 20 zł od osoby co jest chyba ceną adekwatną do standardów miejsca.
Gubię też tutaj swoje skarpetki, podejrzewam, że podwędził mi je pies właściciela bo zostawiłem je w butach tuż przed wejściem do namiotu, a wspomniany zwierz kręcił się w naszym miejscu i słyszałem go później z wieczora gdy byliśmy już w namiotach.
Kategoria Green Velo 2020, poniżej 100